wtorek, 22 lipca 2014

Wracamy do Nowego Jorku

Paul Auster - to dla mnie geniusz. Pokochałam go po przeczytaniu "Sunset Park" i długo wypatrywałam w bibliotece "Trylogii nowojorskiej". Aż wreszcie pewnego pięknego, słonecznego dnia leżała sobie na półce jak gdyby nigdy nic i czekała na mnie.
"Trylogia nowojorska" to trzy pozornie niepowiązane ze sobą opowiadania "Szklane miasto", "Duchy" i "Zamknięty pokój". Gdy zaczynamy lekturę, wydaje nam się, że to początek niezłego kryminału. W pierwszej opowieści bohaterem jest pisarz Quinn, który odbiera dziwny telefon-pomyłkę. Kobieta szuka Paula Austera, detektywa, a Quinn z ciekawości wciela się w tę rolę. To początek jego niesamowitej, intrygującej przygody. W drugim opowiadaniu "Duchy", mamy do czynienia z detektywem Blue, który dostaje zlecenie śledzenia pewnego mężczyzny. Z pozoru zwykłe zlecenie okazuje się być zgubne dla detektywa. W ostatnim opowiadaniu, bohaterem jest krytyk literacki, który musi się zająć spuścizną literacką swojego zaginionego, genialnego przyjaciela. Opowiadania zaczynają się niewinnie, ale z każdą stroną wkraczamy coraz głębiej do niezwykle zagadkowego, ciemnego i złowieszczego świata. Jeśli podobały Ci się książki Kafki, Paul Auster z pewnością przypadnie Ci do gustu. Jeśli nie chcesz gotowych odpowiedzi, chcesz, by książka po przeczytaniu jeszcze długo siedziała w Twojej głowie, to "Trylogia nowojorska" będzie idealnym wyborem. A po przeczytaniu "Trylogii..", koniecznie sięgnij po "Sunset Park"- fantastyczna powieść!

Pamiętam, jak kiedyś w liceum, byliśmy z klasą w kinie na filmie "Dym". Byłam wtedy strasznie zawiedziona i znudzona. Po latach wróciłam do tego filmu. Warto było.

A już niedługo kolejna recenzja, tym razem bardzo lekkiej książki - jeszcze tylko parę stron!




piątek, 11 lipca 2014

Czarno na białym



Nie było mnie tu chwilę, ale nie próżnowałam z czytaniem. Ciężko mi było tylko w końcu włączyć komputer i opisać ostatnio przeczytaną powieść... ale postanowiłam, że przynajmniej przez rok mojego urlopu macierzyńskiego wytrwam w postanowieniu i muszę się tego trzymać!
Tę książkę przeczytałam jakieś  3 tygodnie temu. Sięgnęłam po nią w bibliotece, nie wiedząc zupełnie o czym jest. Mowa o książce „Służące” Kathryn Stockett. Myślałam, że będzie to łatwa i przyjemna książka o życiu służących, o tym jak to jest usługiwać innym. Ot, taka sobie lekturka do snu. Okazało się, że książka ta porusza bardzo poważne tematy jak segregacja rasowa i ciężka sytuacja czarnych kobiet i mężczyzn w Ameryce lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, absurdalne prawa jakie wtedy obowiązywały i różnice między konserwatywnym Południem a bardziej liberalną Północą...
Bohaterkami książki są kobiety. Jedna z białych pań wpada na pomysł napisania książki – wywiadu z czarnymi służącymi. Jest to pomysł szaleńczy i niezwykle niebezpieczny, bo służącym grozi za to w najlepszym wypadku więzienie, a białej autorce – utrata przyjaciółek i skazanie na samotność. Samo przekonanie kobiet do wyznania jest niezwykle trudne. Późniejsze „spowiedzi” odbywają się pod osłoną nocy, z zachowaniem wszystkich środków ostrożności. Autorka w sposób naprawdę fascynujący opisuje relacje między białymi paniami i ich czarnymi służącymi. Lekturze towarzyszył mi śmiech i prawdziwe łzy... Co więcej, później czytając notkę o autorce, dowiedziałam się, że sama była wychowywana przez czarną służącą. Tym bardziej książka nabrała dla mnie autentyzmu.
Lektura absolutnie obowiązkowa dla każdego. Pozwala zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad naszymi absurdalnymi podziałami na tych lepszych i gorszych..
Jest to pierwsza książka autorki, z niecierpliwością czekam na następne.
Zawsze po przeczytaniu naprawdę dobrej książki mam trudności w znalezieniu kolejnej, naprawdę dobrej. Szukałam dość długo aż wreszcie natrafiłam na kolejną perełkę (w bibliotece nie zawsze dostanę to, co aktualnie chcę przeczytać, czasem trzeba poczekać :)). Już niedługo kolejna recenzja :)

Wyzwanie "Czytam opasłe tomiska" - liczba stron: 584